Nadszedł ten dzien w którym stwierdzam – moje życie było puste, moje pragnienia były przyziemne, moje zachcianki były wymysłem mojego głupkowatego umysłu zamkniętego w nawiasach pragnień chwili, pragnień faceta wzrokowca chcącego zaspokoić swoją chuć i chęć zdobywania.
Zanim poznałem matkę swojego dziecka życie przepływało przez palce, dni, tygodnie, miesiące uciekały w zastraszającym tempie i nie żebym żył beztrosko na garnuszku rodziców, bo swoje w życiu przeszedłem, swoje widziałem i doświadczyłem. Firma rodzinna pozwala na luźny stosunek do codzienności, nie było w nim wstawania na 6:00 rano, nie było wymiaru godzin tejże pracy choć w sezonie wymiar godzin często wyłamywał się poza standard 8-miu godzin i sięgał 10-12-14 od 7 rano do czasem 21-23 wieczorem. Wymóg – wykonanie tego co należało czyli dbanie o klientów, wykonanie zadanej pracy i przytulenie pieniędzy za jej wykonanie to prawie wszystko co było w moim obowiązku. Prawie bo nie do końca. Praca na „własnym” liczy się z troską o klientów w pełnym tego słowa znaczeniu a z pustego to i Salomon nie naleje. Pomijam stworzenie stron internetowych na potrzeby firmy i skuteczne pozycjonowanie bo to podstawa działania w rodzinnym biznesie.
Tak czy inaczej brak przymusu wczesnego wstawania i pracowania za pensje było tym o czym marzyłem całe swoje życie. W końcu o ile przyjemniej jest być dyspozycyjnym w każdym momencie, posiadając więcej niż standardowa pensja.
Ale nie o tym tu chciałem prawić. To co zmieniło mój tok myślenia to Wspaniała dziewczyna, narzeczona i aktualnie matka naszego dziecka.
Pomijając to ze facet przez całe swoje życie jest dzieckiem mniej lub bardziej, ja byłem bardziej niż mniej. Dzieckiem z marzeniami, dzieckiem pragnącym ciepła, zrozumienia, miłości, tego by zostać docenionym / o tym już niedługo w innym wpisie.
Całe swoje życie dążymy mniej lub bardziej do spełniania siebie, marzeń i dążenia do szczęścia. Pragniemy usłyszeć że do czegoś się nadajemy, że nasz byt nie jest tylko marnowaniem powietrza.
Cóż, drogi różnie się układają a rodziców nie wybiera się dlatego postanowiłem codziennie być lepszą wersją siebie, doskonalić się i dążyć do Szczęścia pod każdym względem.
Wyjazd na Majówkę 2018, który zaczął się od problemów a skończył się nad wyraz dobrze spędzonym czasem. Ale kolejno…
Uwielbiamy góry i choć jesteśmy amatorami górskich wędrówek zadaliśmy sobie jako punkt zdobycie morskiego oka i czarnego stawu w jak najkrótszym czasie od wyruszenia. Tym samym objuczeni plecakami z aparatem, prowiantem, jakimś kocem, czymś na wzmocnienie i utrzymanie sił dotarliśmy nad Morskie Oko by obejść je dookoła i wspiąć sie na czarny staw.
Czarny staw zdobyłem pierwszy raz, byłem dumny z siebie bo nie było to do końca proste i łatwe, jednak widoki zrekompensowały wspinaczkę po sliskich kamolach.
Podróż od Parkingu Łysej Polany nad Czarny staw zajął nam 2h i około 30min.
Kilkanaście zdjęć, pare filmów dłuższa chwila odpoczynku i w drogę powrotną do auta.
Droga w dół równie szybka lecz z górki i choć zmęczeni to zadowoleni i spełnieni.
Po powrocie prysznic, relaks i rozmyślanie co dnia następnego którego to mieliśmy wyruszyć w dolinę pięciu stawów… heheheeee, jasne.
Poranek, sprawdzenie w jakiej kondycji są mięśnie nóg i decyzja że dziś jedziemy na termy 😉
tym samym w dniu ostrego wysiłku którego wieczornym zwieńczeniem było zapoczątkowanie życia Marysi, dnia następnego totalnie zrelaksowani wygrzaliśmy ją w gorących wodach Term Chochołowskich.
Oczywiście żadne z nas nie spodziewało się rozpoczęcia cudu stworzenia i dwa dni później wracając przez Słowację dotarliśmy do domu.
Kilka dni później, po tym jak comiesięczne kobiece sprawy nie nadeszły i spóźniały sie kolejne dni, po wykonaniu kilku testów dla pewności otrzymałem okrągłe pudełko a w nim śliczne, malutkie buciki…
Mojej radości nie było końca i choć wstępnie byłem przerażony z biegiem minut przerażenie wyparte zostało przez uświadomienie sobie jakim cholernym szczęściarzem jestem.
Oczywiście z biegiem czasu emocje opadły i rosły w dniach wizyt u P. ginekolog lub przy badaniach prenatalnych, kiedy to USG ukazywało nam małego szkraba / pierwsze badanie to 4cm długości zarodka oraz kolejne i kolejne i kolejne w których istotka była dłuższa, większa i większa…
spodziewałem się chłopca i z tą myślą żyłem i głaskałem brzuszek, do momentu kiedy badania dały nam wynik że w brzuszku rozwija się dziewczynka 😉
po głębszym przemyśleniu stwierdziłem że cholernie dobrze ze to dziewczynka. Szybciej dorastają, są roztropniejsze, szybciej docierają tam gdzie mnie było zdecydowanie pod górkę a droga pod górkę była oporna jak cholera mać. Wiele zapisanych pomysłów które były innowacyjne i zostały wprowadzone na rynek tak czy inaczej ale przez inne osoby. Bo sprawy mają sie tak że jak wpadniesz na jakiś pomysł to go realizuj bo w tym samym czasie ktoś gdzieś też wpadł na to samo i tylko od Ciebie zależy który z was zrewolucjonizuje rynek.
Całe 9 miesięcy począwszy od dnia poczęcia nie do końca czułem się jak facet oczekujący na potomstwo. Brzuszek mały, nic się w nim nie rusza więc człowiekowi który do życia potrzebował adrenaliny potrzeba było emocji, jednak od dnia w którym dowiedzieliśmy się że pod sercem jest dziewczynka wszystko się zmieniło. Brzuszek rósł szybciej i ruchy były z dnia na dzień mocniej wyczuwalne. Aż do dnia w którym nadeszła chwila przyjścia na świat ale o tym, następnym razem.